Księga wszystkich dusz


Witam, po długiej przerwie. Koniec starego i początek roku był dla mnie trudny, szczególnie czytelniczo. Trochę niezbyt dobrych wyborów i utknęłam na prawie miesiąc z przeczytaną tylko 1 książką :( Mam nadzieję, że od teraz będzie lepiej.

Dzisiaj chciałabym napisać kilka słów na temat cyklu "Księga wszystkich dusz" Deborah Harkness. Kilka lat temu wydano u nas 2 pierwsze tomy, a w zeszłym roku, na fali popularności serialu, inne wydawnictwo dokończyło cykl i ukazała się w końcu długo wyczekiwana trzecia część. Pierwsze dwa tomy czytałam dobrze ponad rok temu, ale zrobiły na mnie całkiem dobre wrażenie i chciałam wiedzieć co dalej z bohaterami. Niestety to wrażenie zepsuła trochę ostatnia część. Było tu chyba za dużo i za długo wszystkiego. Być może pomysł Wydawnictwa Amber na dzielenie na pół oryginalnych części był dobry. Jednak ponad 600-stronicowa cegła nie należy do najłatwiejszych lektur. I chyba też styl autorki jest bardziej znośny przy krótszej książce.
Co tu dużo ukrywać - zmęczyła mnie ta ostatnia część i czasami przelatywałam po stronach wzrokiem bez zbytniego zagłębiania się w treść, byle już skończyć. Dość długo "wchodziłam" w tę książkę - po ponad rocznej przerwie nie mogłam sobie przypomnieć niektórych powiązań między postaciami, czy tego co zrobiły złego czy dobrego w poprzednich. Masa naukowych określeń z dziedziny kompletnie dla mnie obcej, też nie ułatwiał zadania i trochę zniechęcał do lektury, bo to co za przyjemność czytać jakieś suche pojęcia, o których nie ma się zielonego pojęcia. Wiadomo, że wszystko to było potrzebne, ale nie czyniło książki bardziej interesującą. Poza tym jest tu spora ilość wątków i problemów do rozwiązania, co czasami sprawia że można się w tym wszystkim pogubić. Do tego autorka ma chyba słabość do skakania z jednego wątku na drugi, nie zawsze w logiczny sposób.

Żeby nie było, że tylko się czepiam, są też plusy. Największy to męscy bohaterowie (przynajmniej większość), których nie sposób nie polubić. Podobało mi się, jak wampiry opiekowały się Dianą pod nieobecność Matthew. Było czuć łączące ich więzi oraz poczucie obowiązku.
Co do Diany, to mam z nią mieszane uczucia, w sumie chyba od samego początku. Czasami potrafiła zachowywać się nieracjonalnie i irytująco. Do tego nie zawsze do końca wiedziała czego chce od życia.

Do czego się jeszcze muszę przyczepić (nie byłabym sobą, gdybym tego nie zrobiłam), ale niestety tłumaczenie i korekta pogrążyły tę książkę. Wyłapałam masę błędów - literówek, brakujących znaków interpunkcyjnych, a nawet czasowników w złych formach... Niestety, ale dla mnie takie błędy bardzo obniżają poziom książki. Wiem, że to nie wina autorki, ale oceniam całość. Zabrakło tutaj naprawdę porządnej korekty.

Podsumowujący - czy polecam? Sama nie wiem. Historia może jest fajna, ale podana w niekoniecznie strawny sposób. Czasami mniej znaczy więcej i tutaj to doskonale widać.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Maybe now

Gabriel's promise